Stare shoujo w Polsce

01.06.2023.
Oto wielkie otwarcie bloga. W pierwszej noci, w związku z niusem, pogadam sobie o kolekcji Clampa. Otóż z jednej strony mnie to cieszy, z drugiej wkurza. Fanką Clampa byłam prawie od początku bycia mangowcem. Chobits było jednym z moich pierwszych anime. Do dziś mam do autorek sentyment, chociaż dzisiaj jestem wobec nich bardziej krytyczna i nie przepadam za praktycznie żadną mangą, którą stworzyły po latach 90. (wcześniej też zdarzały się szroty, ale jak to było narysowane - no śliczności). Powinnam ze szczęścia skakać pod sufit, a jednak... Cóż, nie mogę przełknąć tego, że Clamp to praktycznie jedyne starsze shoujo, które jest u nas zauważane. Co więcej, mamy to samo co w Stanach - zainteresowanie ich mangami nie przekłada się na więcej staroci. Przekłada się na więcej Clampa. Do tego, no cóż, nie lubię powiększonych formatów. I o ile jeszcze rozumiem je w pracach o szczegółowych rysunkach, o tyle już mogę sobie wyobrazić te późniejsze, prostsze prace w style Angelic Layer też pchane w ten format... Po co? Na co? Ach, no i oczywiście denerwują mnie ciągłe błagania o TRC, które uważam za jedną z najsłabszych mang Clampa. Przekombinowana, męcząca, znacznie za długa (o wcześniejszych pomyłkach autorek można przynajmniej powiedzieć, że są krótkie), z Hokuto zastąpioną przez Kamui (tego nie odpuszczę nigdy), no i jako wisienka na torcie - stare postacie narysowane nowym stylem (tyle dobrego, że nie takim, jak na tych paskudnych okładkach Premium Collection).
...Ale oczywiście i tak pewnie kupię każdy tom tej kolekcji, nawet te mniej lubiane prace, przynajmniej do Gate7 (o ile wyjdzie), i pewnie nawet nie będzie mi się ich źle czytało, przynajmniej dopóki nie zacznę myśleć. W ogóle mangi po polsku czyta mi się lepiej i wszystko zaraz wygląda przyjaźniej. Nie zamierzam za to ruszac sequeli (o ile wyjdą) które uważam za prostacki skok na kasę autorek, które dawno się wypaliły. Być może zrobię wyjątek dla Sakury, bo to przynajmniej nie jest urwane po paru tomach... Ale że pierwszą Sakurę wydało Waneko, to raczej nie trzeba się o to póki co martwić, najwcześniej pomyślą o tym za ileś lat.
Na dzisiaj kończę, ale rantów na Clampa we mnie tyle, co gwiazd na niebie, więc do tematu wrócę na pewno. Za co je lubię, za co ich nie cierpię, jak bardzo mam żal za to że poszły w shouneny, dlaczego powinny iść na emeryturę, jak bardzo nie lubię okładek Premium Collection, mój ranking Clampa, na co czekam w Polsce, czemu Duklyon nie jest AŻ TAK słaby... Kiedy nie wiem o czym mówić, mogę mówić o Clampie.